Rząd zastanawia się nam zwolnieniami w instytucjach budżetowych, czyli tych które są finansowane są ze środków państwowych.
Kilka lat temu stanowiska pracy w budżetówkach były jednymi z najbardziej pożądanych. Stała praca, stała pensja. Szczególnie w czasach kryzysu. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Od 2011 rząd Donalda Tuska zamierza zablokować podwyżki dla większości urzędników państwowych. Ominie to jedynie nauczycieli. Dlaczego?
Wynika to z europejskiego trendu oszczędzania. Rządy krajów europejskich postanowiły zaoszczędzić na administracji.
Pomysł podoba się ekonomistom, którzy uważają, że są to niezbędne kroki, aby poziom długu publicznego nie przekroczył 55 proc. Jak mówi jeden z ekonomistów z Bre Banku – Nasz problem polega na tym, że mamy bardzo dużą sferę budżetową, a płace w niej są niskie. Dlatego zamrożenie pensji dotknie zarabiających najmniej. Z drugiej jednak strony, kiedy cały świat oszczędza, trzeba jakieś kroki. Oczywiście lepsze byłoby rozwiązanie, które polega na tym, że dokonujemy przeglądu zatrudnienia, tych, którzy nie są potrzebni, zwalniamy, a potrzebnym podnosimy pensje, ale tego na razie nie ma. Jest za to rosnący deficyt budżetowy i dług publiczny i jakoś trzeba na to zareagować.