Szklana kula, czarny kot, kadzidła, tarot. W przyciemnionym pomieszczeniu czeka na nas kobieta ubrana w dziwaczne szaty. Dziś taki widok to już rzadkość. Szklaną kulę zastąpiły: telefon, telewizja, Internet, komunikatory. Jak się okazuje posada wróżki może być całkiem intratna, bo za jeden seans może zarobić nawet 300 PLN.
Dlaczego korzystamy z porad wróżki? Chcemy mieć większy wpływ na swoją karierę, chcemy porozmawiać z kimś, kto w żadnym stopniu nie jest z nami powiązany. Czasami chcemy też rzucić na kogoś zły urok. Najczęściej wabi nas po prostu ciekawość namiastki paranormalności. A to rynek nakręca. Największe powodzenie mają wróżki w dużych województwach w szczególności w województwie mazowieckim. Średnia opłata za seans tarota wynosi 150 PLN. Dlaczego wróżki liczą sobie aż tyle? Wszystko zależy od asortymentu jakim się posługują. Oczywiście możemy skorzystać z koleżanki babci, która od jej „stawia karty” i ona weźmie od nas symboliczne 20 PLN. Jeśli natomiast pragniemy wróżek „z prawdziwego zdarzenia” udamy się w pełni wykwalifikowanych salonów astrologicznych. A tam dyplomy ukończenia profesjonalnych kursów i nie byle jakie akcesoria.
Możemy również konwersować z wróżką za pomocą światłowodów, a to też wydatek nie mały. Stawki wróżenie przez Gadu-Gadu lub Skype wahają się między 50 a 160 PLN.
No i telewizja. Oferuje nam rozmowy na żywo z wróżkami, wróżbitami. Atrologiczny kanał Ezo TV bije w Polsce rekordy popularności szczególnie w astrologicznym sezonie – Andrzejki, Nowy Rok. Stawka za połączenie ze studiem nie jest mała. Wynosi około 8 PLN plus VAT.
Mam znajomą, która dorabia do emerytury jako wróżka na telefon. „Od zawsze lubiłam doradzać ludziom w ich życiowych dylematach, stawiałam karty, rzucałam kości. Skorzystałam z okazji i zatrudniłam się w popularnej poradni astrologicznej. Co miesiąc zarabiam około 1500-2000 PLN”.