Nagminne spóźnialstwo, załatwianie prywatnych spraw, nadużywanie telefonów służbowych. To tylko niektóre grzechy jakich dopuszczają się pracownicy. I co gorsza, w ogóle się ich nie wstydzą.
Według badań CBOS, co trzeci Polak spóźnia się do pracy, co czwarty załatwia prywatne sprawy w godzinach pracy. Około 7 proc. przychodzi do pracy na rauszu, a co dziesiąty bierze lewe zwolnienie lekarskie, bo ma ochotę poleniuchować. Pracownicy na swoje usprawiedliwienie mówią, że to tylko raz na jakiś czas. Z tym, że takie „raz na jakiś czas” prowadzi do nagminnego nadużywania cierpliwości pracodawców. Dlaczego tak postępujemy? – Biorę zwolnienie lekarskie, kiedy mam ochotę odpocząć. Mimo, iż za zwolnienie dostanę mniejszą pensję, to nadrobię zaległości w czymś innym, na co nie mogę sobie pozwolić w normalnych warunkach, gdyż ten czas poświęcam swojemu pracodawcy – mówi jeden z „grzeszników”.
Pamiętajmy, że takie zachowanie nie może się obejść bez poniesienia konsekwencji. Możemy zostać zwolnieni dyscyplinarnie. – Zwolnienie dyscyplinarne jest dla rekrutera sygnałem ostrzegawczym. Jeśli pracownik nie odwoływał się od takiego zwolnienia w sądzie pracy lub zrobił, to i przegrał sprawę, jego wina jest ewidentna. Ma bardzo małe szanse na rekomendację i dalszy udział w rekrutacji – mówi ekspert doradztwa finansowego.